wtorek, 16 marca 2010

Squash

Wszystko było idealne w tym sporcie. Ciepłe pomieszczeni, dynamika gry i fakt, że w przypadku przegranej można mieć pretensje tylko do siebie. Fakt, faktem, że na razie gra wygląda trochę amatorsko, (lub jak to określił Kacper - "póki co biegami jak cipy") ale pozwala intensywnie się zmęczyć w ciągu zaledwie godziny i w przeciwieństwie do poniedziałkowych wieczorów spędzonych na piłce nie czuć na sobie potu dorosłych spoconych mężczyzn. Ten stan fascynacji squash-em trwał do momentu, kiedy na moim udzie zatrzymała się piłka, odbita z impetem przez Kacpra. Piłka pozostawiła stygmat w postaci doughnut-a, czyli polskiego pączka z dziurką. Wokół dziurki pojawił się kolor buro-adwentowy z tendencją do czerwonego, dalej od centrum ukazują się kolory metaliczne w odcieniach granatowego, a na zewnątrz mamy do czynienia z błękitem, gdzie faktura piłki wygrywa z efektami metalicznymi. Ból jest ciągły, przenikliwy i promieniuje w dół, aż do kolana i w górę do niewymownych części ciała. Poza tym, Kacper sklepał mnie jak przysłowiowego leszcza.


sobota, 13 marca 2010

Lobby



Kto przeczytał Ben Gey?

sobota, 6 marca 2010

Zmiana pościeli

Większość ludzi, przekłada pościel na drugą stronę i przeciąga do połowy, łapie drugi koniec kołdry i ma zmienioną pościel... Nigdy tego kur... nie zrozumiem, kolejna zagadka życia, której rozwikłanie nie jest mi dane. Zawsze jak mam zmienić pościel to na czole pojawiają mi się zimne krople potu, nie czaje tego schematu, nie wiem jak to się robi i szlag mnie trafia po kilku minutach. Kończy się na tym, że wkładam kołdrę do poszewki niczym worek i trzęsę aż jakoś się ułoży. I nie ma bata, żeby było dobrze. Zawsze jest tak, że dłuższa cześć układa się na krótszej i przez następne dni śpię ze stopami poza kołdrą.

Podejrzewam, że sztab ludzi pracuje nad tym, żeby to było takie trudne.

Fuck!