Zaczęło się wszystko od małego koniaku i wirtualnego kolegi, który otworzył nam drogę do zamieszkania w tym dziwnym miejscu. Pierwszy pojawił się Maciej aka Fekal, który wzbudził moje zainteresowanie tym, że nie chciał sprzedać jednej bułki bo miał tylko sześć. Drugi - Kylix wkroczył w rytm przeboju Christiny Aguilery. W tamtym pokoju mieliśmy przestrzeń dla siebie i naszych pomysłów oraz poręcze przy kiblu z racji 'wirtualnego kolegi'. Radość nie trwała jednak długo i przeniesiono nas do pokoju 202a, którego numer czytaliśmy przeciągle, tak aby nie mówić jawnie 'a' - czyli dwieściedwaaaaaaaaa. Wtedy dopiero się zaczęło.
W nowych miejscach zawsze trzeba się najpierw poznać, dlatego właśnie drzwi do nas zawsze były otwarte. W segmencie/boxie mieszkali z nami takie przypadki jak ...no właśnie nie pamiętam już jak na nich mówiono, ale był Stinker (straszna ksywka), który spotykał się z Kaczką (równie straszna ksywka jak dla kobiety), koleś który pił benzynę, karzeł, gość z tubą basową zrobioną z wiadra oraz "jedzący kredę" placek z Opola. Nie lubili nas, skarżyli, że nie sprzątamy i że Fekal zatyka włosami umywalkę... Mimo wszystko to jedne z najlepszy chwil w moim życiu.